Wtorek. Dla Karoliny normalny dzień tygodnia, dla wielu osób w ośrodku dzień, w którym spełnią się ich marzenia. To właśnie dziś do Domu Dziecka w Szczytnie mają pojawić się siatkarze reprezentacji Polski, idole większości dzieci przebywających w placówce. Karolina do sportu jakim jest siatkówka zastrzeżeń nie miała, nawet lubiła czasem pograć. Szesnastolatka nie przepadała jednak za siatkarzami nie znała ich, ale miała w głowie swoją własną opinię o nich. Dla niej gracz tej dyscypliny sportu był zapatrzonym w sobie człowiekiem, któremu w życiu wszystko się ułożyło. Przyjedzie rozda kilka autografów, za pozuje do kilku zdjęć i pojedzie, za tydzień nie będzie pamiętał, że tu w ogóle był. Karolina chciała ominąć spotkanie ze sportowcami lecz wychowawcy nalegali, żeby chociaż przyszła więc postanowiła ich posłuchać. Zeszła na dół do świetlicy, czyli miejsca docelowego. Zgromadził się już cały ośrodek, dzieci niecierpliwe czekają na siatkarzy, którzy się spóźniają.
-No tak przecież są gwiazdami. Nie interesuje ich umówiona godzina. Niech dzieci na nich czekają..-pomyślała Karolina.
Rozległy się głosy na korytarzu prowadzącym do świetlicy, a chwilę później można było zauważyć dwudziestu dwumetrowych mężczyzn.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale nasz kierowca nie przewidział takich korków.-usprawiedliwiał spóźnienie Bartosz Kurek. Mimo, że Karolina nie lubiła siatkarzy, wiedziałam jak się nazywają, bo dziewczyny z jej pokoju nie potrafiły mówić o niczym innym.
-Ależ nic się nie stało każdemu małe spóźnienie może się przytrafić... My dziękujemy Panom, że w ogóle panowie zgodzili się odwiedzić naszych wychowanków.
-Dla nas to sama przyjemność.
Po rozmowie siatkarzy z Dyrektorką naszego Domu Dziecka każdy mógł podejść do swoich idoli, porozmawiać z nimi. Wszyscy ruszyli z miejsc. Wszyscy oprócz Karoliny ona nie miała zamiaru rozmawiać z jakimkolwiek siatkarzem, najchętniej wróciła by do swojego pokoju i tam spędziła cały dzień. Lecz bardzo na jej obecności zależało opiekunkom, dlatego postanowiła zostać. Siedziała rozmyślając chwilę, gdy zauważyła idącego w jej stronę Bartka Kurka.
-Cześć. Czemu tak sama siedzisz? - Zaczął siatkarz.
-Dzień dobry. Siedzę sama, bo nie czuję potrzeby rozmowy.
-Jesteś tego pewna. Widać, że coś Cię zadręcza...
-Przepraszam nie mam ochoty na rozmowę.-powiedziała Karolina i wyszła z świetlicy.
Zaraz po wyjściu Karoliny do Bartka podeszła opiekunka z sierocińca.
-Przepraszam. Widziałam sytuację z Karoliną. Proszę nie brać do siebie jej zachowania. Ona nie chce rozmawiać z nikim o swoich problemach.
-To dosyć dziwne, prawda? Zawsze myślałem, że takie dzieci potrzebują czasem rozmowy o ich uczuciach...
-Bo taka jest prawda, ale ona jest bardzo skrytą dziewczynką, ma tu dużo znajomych lecz nigdy nie chce rozmawiać o sobie. Wiele razy próbowaliśmy rozpocząć z nią rozmowę, lecz ta nigdy nie chciała jej kontynuować.
-A może mi pani opowiedzieć historie jej życia?
-Oczywiście. Karolinka jest u nas już 13 lat, gdy trafiła tu miała 3 latka. Jej rodzice zginęli w wypadku, a o żadnej rodzinie nic nie wiadomo. Dlatego trafiła tu.
-To straszne jest taka młoda, a przeżyła więcej niż nie jeden dorosły człowiek. Śmierć rodziców, Dom Dziecka.
-Tak przeżyła ona wiele, może dlatego jest tak skrytą osobą. My próbowaliśmy ze swojej strony wszystkiego, ale z nikim nie chce rozmawiać, więc doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu, ona nic nam nie powie musimy poczekać, aż sama zechce mówić.
-Ale ja chyba znam kogoś takiego jak ona, może mu uda się z nią dogadać.
-Można spróbować, lecz tak jak mówię Karolina, może nie chcieć rozmawiać...
________
Dziękuję za 141 wyświetleń i 5 komentarzy nie spodziewałam się aż takiego zainteresowania z waszej strony co jeszcze bardziej mnie cieszy.
Przepraszam, że rozdział 1 pojawia się dopiero teraz. Kolejne rozdziały będą już się pojawiać co tydzień najprawdopodobniej w niedzielę.
Liczę na Wasze opinie.
Pozdrawiam, Ola ;**