piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 9

Piotrek nie czekając wsiadł w samochód i pojechał do przyjaciela. Bartek nie krył zaskoczenia widząc siatkarza pod drzwiami swojego mieszkania o dosyć późnej porze.
-Co ty tu robisz?- zapytał.
-Dużo rozmawiałeś z Karoliną, prawda?
-No tak. Ale nie rozumiem o co chodzi.
-Bartek gdy dziś odprowadzaliśmy ją do pokoju na jej szafce zauważyłem artykuł...
-No tak ma artykuł, w którym jest opisany wypadek jej rodziców.
-Czytałeś go?
-Tak, ale nadal nie rozumiem o co chodzi...
-Co tam było napisane pamiętasz?
-Data wypadku....
-Jaka?
- 24 listopada 2000 rok.
-Nie zajęła się nią rodzina?- nadal pytał Piotrek.
-Babcia chciała ją zabrać z Domu Dziecka, ale po kilku miesiącach zmarła.
-Jesteś pewny, że zmarła?
-No tak mi powiedziała Karolina.
-Bartek jej babcia tak na prawdę nie zmarła, ona po prostu nie chciała się nią opiekować.
-Co? Piotrek o co Ci chodzi?
-Bartek, Karolina jest moją siostra...
-Ale jak to?
-Pamiętasz moi rodzice zginęli w  tym samym czasie co jej. Miałem siostrę, ona zaginęła nie znaleziono jej ciała. Tak przynajmniej wiedziała ta część rodziny, która mnie wychowała. Tam, była tylko babcia to od niej wracali rodzice, i pewnie to ona została poinformowana o wypadku pierwsza i wiedziała, że Karolina żyła. Po kilku miesiącach przeniosła się do Rzeszowa,a kazała wychowawczyniom z ośrodka powiedzieć Karolinie, że nie żyje. Ona myślała, że babka ją zabierze do siebie, a ona nie miała takich planów, ona nie chciała mojej siostry. Dlatego pewnie też nie powiedziała nam o tym, że ona żyje. Bartek mam siostrę! -Ucieszył się Piotrek.-Możemy tam teraz pojechać?
-Piotrek teraz to jest już chyba za późno. W niedziele gramy mecz z Olsztynem może po nim opowiesz to Karolinie?
-Do niedzieli 2 dni. Kurde Bartek przez 13 lat zastanawiałem co się z nią dzieje czy żyje. Może rzeczywiście niedziela będzie dobrą okazją, żeby z nią porozmawiać...

__________________________
Akcja się rozpoczyna :)
Dziękuję, za komentarze pod poprzednim rozdziałem :)
Za tydzień kolejny rozdział :) 
Czekam na komentarze.
Pozdrawiam, Ola ;*

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 8

W drodze do Bełchatowa...

-Bartek ile lat Karolina jest w tym Domu Dziecka?
-Trochę ponad 13, a co?
-Nic, nic...
Dalsza droga minęła w milczeniu. Bartek, ale także Piotrek bili się z myślami. U Kurka były one miłe, szczęśliwe, cieszył się, że może pomóc tym dzieciom, Piotr natomiast zastanawiał się. Zdawało mu się, że nastolatka kogoś mu przypomina. Tylko nie wiedział kogo. Uśmiech i ten smutek w oczach.. U kogoś już to widział. Dziewczyna śmiała się, ale w oczach był widoczny smutek.
Chłopaki po zakończonej drodze ruszyli w stronę swoich mieszkań. Piotrek chowając kurtkę strącił karton, z którego rozsypały się zdjęcia. Jego uwagę przykuł artykuł. Już nie raz go widział, był dla niego ważny, ale nie lubił go czytać. Dlaczego? Może to, że w nim opisana jest śmierć jego rodziców nie pozwalała mu na czytanie go. Artykuł z 25 listopada 2000 roku. Dzień wcześniej zginęli jego rodzice. Miał 10 lat został u cioci z powodu przeziębienia. Gdyby nie ono byłby tam razem z nimi. Zmarłby. Zaraz po wypadku żałował, że tam go nie było, nie wyobrażał sobie życia bez rodziców. Miał też siostrę, nie wiadomo co się z nią stało, jej ciała nie odnaleziono na miejscu zdarzenia. Na początku wierzył, że żyje, że spotka się z nią, ale z czasem zaczął w to wątpić, a teraz? Teraz nadal myślał, mniej, ale zdarzały się dni kiedy zastanawiał się co się z nią dzieje, gdzie jest, czy żyje? Jechali wtedy do babci. Po kilku miesiącach od wypadku ona  przeniosła się do Rzeszowa, gdzie wtedy mieszkał u cioci. Rzadko się z nią spotykał, nie lubił tych spotkań. Teraz nie widywał się z nią wcale. Może dlatego, że ona obwiniała go za wypadek był małym chłopcem, dokładnie pamięta jej słowa "Gdyby nie twoja wysoka gorączka wypadku by nie było, a tak śpieszyli się do ciebie i twój ojciec wpadł w poślizg". Piotrek myślał, że może to prawda miał 10 lat wierzył w prawie każde słowo dorosłego. Od twierdzenia babki odciągnęła go ciotka, która chciała zastąpić mu rodzinę. Nawet teraz jako dorosły człowiek, wielki siatkarz był jej bardzo wdzięczy za to i często ją odwiedzał. Patrząc na wcześniej rozsypane zdjęcia i na artykuł przypomniał sobie, że zdjęcie z artykułu już dziś widział, było to gdy odprowadzali Karolinę do pokoju, z innej gazety, ale te samo zdjęcie. Piotrek nie czekając wsiadł w samochód i pojechał do przyjaciela....


__________________
Witam Was Kochane ;*
Należy mi się wielki opieprz od Was.
Najpierw robię Wam wyrzuty, że nie ma komentarzy, a potem nie dodaje postów. Przepraszam. Od dziś mam ferie i postaram się napisać przez ten czas jak najwięcej i oficjalnie ogłaszam, że kolejne rozdziały będą się pojawiać zawsze w weekendy.
Przepraszam, że nalegam na komentarze, ale gdy kończyłam moje pierwsze opowiadanie chciałam więcej nie pisać, ale dostawałam bardzo dużo próśb o dalsze pisanie więc piszę, ale okazuje się, że najprawdopodobniej żadna osoba, która czytała tamto opowiadanie nie czyta tego więc przepraszam, za te moje naleganie. Choć mam nadzieję, że komentarze i tak się pojawią. Lecę pisać kolejny rozdział póki wolne :)
Pozdrawiam, Ola

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 7

W Domu Dziecka....

Dzień jak co dzień pobudka 6.30, poranna toaleta, zajęcia w szkole... Myślicie pewnie, że nudzą mnie takie powtarzalne dni? Tak macie racje są ona nudne, zrobiłabym wszystko aby były choć trochę nie powtarzalne, ale nie są co dzień to samo. Często mam takie dni, że nawet z łóżka nie chce mi się wstać, ale muszę. Mam dużo postanowień, które sobie nadałam. Wiem czego oczekuję od siebie, ale póki co muszę się uczyć. Minie 2 lata będę mogła w końcu opuścić to miejsce, tylko szkoda, że to dopiero za 2 lata. Mam marzenie, plan na przyszłość, chce być leśnikiem. Wiem może zawód nie bardzo wybierany przez dziewczyny, ale ja jestem inna. Od kiedy pamiętam gdzieś z tyłu głowy trzymał się mnie ten zawód. Pragnę także pomagać dzieciom i młodzieży takiej jak ja. Bez rodzin.

Obiad wszyscy schodzą na stołówkę, ustawiają się w kolejki i czekają, aż panie pracujące w kuchni podadzą im ich porcję. Ustawiam się i ja.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, proszę.
-Dziękuję.
I odchodzę. Siadam przy stoliku. Miejsce obok mnie zajmuje Zośka, a przy stoliku siedzą inne dziewczyny, głównie z naszego pokoju. Zjadam obiad i wychodzę ze stołówki, mijam wejście do ośrodka i widzę bardzo wysokiego chłopaka rozmawiającego z dyrektorką naszego Domu Dziecka. Od razu poznaje tego wielkoluda- to pan Bartek, ale postanawiam udać się prosto do pokoju...

Z perspektywy Bartka....

Przyjechałem dziś do Szczytna poinformować panią dyrektor o moim planie zorganizowania meczu charytatywnego. Piotrek przyjechał ze mną, ale nie chciał wchodzić, został w aucie. Rozmawiając zauważyłem Karolinę. Postanowiłem zaraz po rozmowie do niej zajść. Pani dyrektor ucieszyła się na wieść o meczu, pieniądze na pewno się przydadzą, bo dzieci niestety jest coraz więcej, a adopcji co raz mniej. Tak jak postanowiłem po rozmowie zaszedłem do Karoliny.  
-Cześć.- uśmiechnąłem się.
-Dzień dobry. Co pan tu robi?
-Po pierwsze jestem Bartek, nie pan, a druga sprawa zmieniłaś zdanie co do siatkówki i siatkarzy? Na prawdę jesteśmy normalni, chyba udowodniłem Ci to ostatnio?
-Troszeczkę.
-To masz okazję zmienić swoje zdanie całkowicie. Reprezentacja Polski zagra mecz charytatywny z drużyną z Olsztyna. A środki zgromadzone na meczu zostaną przekazane Waszej palcówce.
-Na prawdę?
-Tak, ale to nie wszystko Wy będziecie na tym meczu. Cały Dom Dziecka.
-Ojej, na pewno wszyscy bardzo się ucieszą. Dziękuję Panu.
-Nie panu. Miałaś mi mówić na 'ty", a po drugie nie masz za co dziękować. To nie ja.
 -A w to, że to Ty nie miałeś z tym nic wspólnego nie uwierzę.
Tylko uśmiechnąłem się w odpowiedzi, postanowiłem zapoznać Karolinę z Piotrkiem, dziewczyna na początku była przeciwna, ale w końcu udało mi się ją do tego namówić. Po krótkiej rozmowie odprowadziliśmy ją do pokoju, a sami ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.


_________________
Było więcej niż 1 komentarz za co bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem także pojawią się komentarze, bo ja automatycznie czytając je łapię wenę :)
Następny będzie gdy znów pojawi się jakiś komentarz, bo ciężko się pisze gdy nie ma żadnej opinii, ja wtedy mam wrażenie, że nie podoba się to co ja piszę, a jeśli się Wam to nie podoba, nie będę pisała.

Pozdrawiam, Ola ;*