poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 7

W Domu Dziecka....

Dzień jak co dzień pobudka 6.30, poranna toaleta, zajęcia w szkole... Myślicie pewnie, że nudzą mnie takie powtarzalne dni? Tak macie racje są ona nudne, zrobiłabym wszystko aby były choć trochę nie powtarzalne, ale nie są co dzień to samo. Często mam takie dni, że nawet z łóżka nie chce mi się wstać, ale muszę. Mam dużo postanowień, które sobie nadałam. Wiem czego oczekuję od siebie, ale póki co muszę się uczyć. Minie 2 lata będę mogła w końcu opuścić to miejsce, tylko szkoda, że to dopiero za 2 lata. Mam marzenie, plan na przyszłość, chce być leśnikiem. Wiem może zawód nie bardzo wybierany przez dziewczyny, ale ja jestem inna. Od kiedy pamiętam gdzieś z tyłu głowy trzymał się mnie ten zawód. Pragnę także pomagać dzieciom i młodzieży takiej jak ja. Bez rodzin.

Obiad wszyscy schodzą na stołówkę, ustawiają się w kolejki i czekają, aż panie pracujące w kuchni podadzą im ich porcję. Ustawiam się i ja.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, proszę.
-Dziękuję.
I odchodzę. Siadam przy stoliku. Miejsce obok mnie zajmuje Zośka, a przy stoliku siedzą inne dziewczyny, głównie z naszego pokoju. Zjadam obiad i wychodzę ze stołówki, mijam wejście do ośrodka i widzę bardzo wysokiego chłopaka rozmawiającego z dyrektorką naszego Domu Dziecka. Od razu poznaje tego wielkoluda- to pan Bartek, ale postanawiam udać się prosto do pokoju...

Z perspektywy Bartka....

Przyjechałem dziś do Szczytna poinformować panią dyrektor o moim planie zorganizowania meczu charytatywnego. Piotrek przyjechał ze mną, ale nie chciał wchodzić, został w aucie. Rozmawiając zauważyłem Karolinę. Postanowiłem zaraz po rozmowie do niej zajść. Pani dyrektor ucieszyła się na wieść o meczu, pieniądze na pewno się przydadzą, bo dzieci niestety jest coraz więcej, a adopcji co raz mniej. Tak jak postanowiłem po rozmowie zaszedłem do Karoliny.  
-Cześć.- uśmiechnąłem się.
-Dzień dobry. Co pan tu robi?
-Po pierwsze jestem Bartek, nie pan, a druga sprawa zmieniłaś zdanie co do siatkówki i siatkarzy? Na prawdę jesteśmy normalni, chyba udowodniłem Ci to ostatnio?
-Troszeczkę.
-To masz okazję zmienić swoje zdanie całkowicie. Reprezentacja Polski zagra mecz charytatywny z drużyną z Olsztyna. A środki zgromadzone na meczu zostaną przekazane Waszej palcówce.
-Na prawdę?
-Tak, ale to nie wszystko Wy będziecie na tym meczu. Cały Dom Dziecka.
-Ojej, na pewno wszyscy bardzo się ucieszą. Dziękuję Panu.
-Nie panu. Miałaś mi mówić na 'ty", a po drugie nie masz za co dziękować. To nie ja.
 -A w to, że to Ty nie miałeś z tym nic wspólnego nie uwierzę.
Tylko uśmiechnąłem się w odpowiedzi, postanowiłem zapoznać Karolinę z Piotrkiem, dziewczyna na początku była przeciwna, ale w końcu udało mi się ją do tego namówić. Po krótkiej rozmowie odprowadziliśmy ją do pokoju, a sami ruszyliśmy w stronę Bełchatowa.


_________________
Było więcej niż 1 komentarz za co bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem także pojawią się komentarze, bo ja automatycznie czytając je łapię wenę :)
Następny będzie gdy znów pojawi się jakiś komentarz, bo ciężko się pisze gdy nie ma żadnej opinii, ja wtedy mam wrażenie, że nie podoba się to co ja piszę, a jeśli się Wam to nie podoba, nie będę pisała.

Pozdrawiam, Ola ;*

3 komentarze:

  1. http://did-you-forget-that-i-was-even-alive.blog.onet.pl

    Zapraszam na bloga o Zbyszku Bartmanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i robi się coraz ciekawiej. Chcę więcej :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń